czwartek, 3 kwietnia 2014

Chapter 6

Od samego rana Hermiona nie była w najlepszym nastroju. Wszystko wylatywało z jej rąk. Ucierpiał jej ulubiony kubek, kilka książek, a nawet i wazon z kwiatami, który chciała przesunąć na biurku.. Nie wiedziała co się z nią dzieje i strasznie ją to irytowało. Jej dłonie drżały, a myśli pędziły niczym oszalałe. Zgoniła to wszystko na zbyt wiele obowiązków i brak czasu na odpoczynek, więc szybko postanowiła, że dzisiejszy dzień nie będzie spędzała w swoim pokoju. Swoje kroki skierowała w stronę głównego wyjścia. Nie korzystała dzisiaj z żadnych ukrytych przejść. Delektowała się każdym krokiem spędzonym w ciszy. Kiedy wyszła na błonia odetchnęła cicho. Od paru dni nie wychodziła poza swój pokój, gdzie pracowała nad pewnymi eliksirami. Dopiero teraz, patrząc na słońce zdała sobie sprawę z tego, że za parę dni zaczyna się rok szkolny. Wtedy wszystko się skomplikuje... Westchnęła cicho dziewczyna przysiadając na dużym kamieniu tuż niedaleko jeziora. Patrząc w spokojną taflę wody sama trochę się uspokoiła. Zdecydowanie potrzebowała choć jeden dzień wolnego. Dlatego, kiedy w jej głowie pojawił się pomysł odwiedzenia ulicy Pokątnej nawet się nie zastanawiała i szybko przywołała zaklęciem swoją torbę. Nie czuła się zobowiązana informować kogokolwiek o swoim wyjściu. Była dorosła, a jako, że rok szkolny jeszcze się nie zaczął - dyrektora o pozwolenie nie musiała pytać. Może jeszcze przejdę się na ulicę Nokturna.. Dodała w lekkim zamyśleniu po czym ruszyła w stronę Zakazanego Lasu. Zupełnie nie przejmowała się tym, że ktoś obserwuje ją z okna. Zepchnęła to wgłąb swojego umysłu. Przecież w szkole nikt nie będzie jej szpiegował. Niby po co? Jednak ów mężczyzna wydawała się być wręcz zaabsorbowana jej postacią. Wodził za nią wzrokiem, nie spuszczając z niej spojrzenia ani na moment, jakby w obawie, że coś mu umknie. Drapał się po swojej długiej, białej brodzie w zamyśleniu. Dumbledore miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Westchnął cicho, kiedy dziewczyna zniknęła za drzewami Zakazanego Lasu. Jednak nie odwrócił się od okna. Wciąż patrzył w miejsce, w którym widział ją po raz ostatni, jakby miał nadzieję, że tylko schowała się za jednym z drzew, a nie teleportowała.

W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi i ktoś, zupełnie bez pardonu, wpakował się zdyszany do gabinetu dyrektora. Albus odwrócił się w tamtą stronę wyrwany ze swojej zadumy i zmarszczył brwi w zdziwieniu widząc jednego ze swoich nauczycieli.
- Cóż za nietakt, Severusie. - odparł Dumbledore kierując się w stronę swojego biurka. Zerknął znad swoich okularów połówek na ponurą postać nauczyciela eliksirów. - Ale dobrze, że jesteś. Właśnie miałem po Ciebie pisać.. Mam dla Ciebie zadanie niecierpiące zwłoki, co najmniej na najbliższe parę godzin..
- Ja nie w tej sprawie, Albusie. Nie obchodzi mnie to teraz. - zaczął Mistrz Eliksirów akcentując każdą z liter, jakby sam się ich brzydził.
- Severusie, pozwól, że ja pierwszy, dobrze? - odparł Dumbledore tonem, który nie akceptował sprzeciwu. Normalnie nie użyłby takiego tonu przy uczniach, czy innych nauczycielach. Ale prawda była taka, że Severus nie zaliczał się do grona "normalnych nauczycieli". Severusa zaintrygowała ta nagła stanowczość Albusa, choć nadal nie potrafił ukryć swojej irytacji. Tak, ten stary człowiek był strasznie denerwujący.
- Proszę mówić. - powiedział nauczyciel przyciskając dwa palce u nasady nosa.
- Udasz się na ulicę Pokątną, Severusie. Chcę wiedzieć po co udała się tam panna Granger i dlaczego nie poinformowała mnie o swoim wyjściu z zamku. - stwierdził dyrektor po czym wygodnie oparł się o fotel i złożył ręce przed sobą, na biurku.
- Czy Ty słyszysz siebie, Albusie?! Wysyłasz mnie na przeszpiegi za jakąś małolatą tylko dlatego że nie zawiadomiła Ciebie, że wychodzi?! Nie musiała tego robić i dobrze o tym wiesz. - nauczyciel nie ukrywał swojego zarówno oburzenia jak i zdziwienia słowami starszego profesora.
- Masz to wykonać, Severusie. To rozkaz od głowy Zakonu. Nie naciągaj mojego zaufania do Ciebie.
- Jakiego zaufania?! Masz je do mnie, a nie masz do własnej uczennicy? I to z Gryffindoru?
- Ona jest Śmierciożerczynią, Severusie. Nie zapominaj o tym.
- JA TEŻ NIM JESTEM! - wykrzyknął w końcu Snape co chyba lekko wstrząsnęło dyrektorem - I nie będę za nią łaził jak jakiś pies. Właśnie o tym chciałem z Tobą porozmawiać. Granger poszła na ulicę Nokturna po niezbędne dla mnie ingrediencje, więc z łaski swojej trzymaj swój nos z dala od moich kociołków! - odburknął Severus i odwrócił się na pięcie, po czym ostentacyjnie wyszedł z gabinetu szeleszcząc swoimi czarnymi szatami. Albus zdenerwował Severusa, a ten nie zamierzał tego ukrywać. W końcu każdemu w końcu ponoszą nerwy, prawda? Tym bardziej, że dyrektor zakwestionował jego wiarygodność jak i zaufanie.

Mistrz Eliksirów skierował swoje kroki do własnych komnat. W głowie miał totalny mętlik. Sam nie wiedział co nim kierowało, kiedy wypowiadał te wszystkie słowa. Okłamał dyrektora. Ochronił tyłek Grangerównie. Po co? Sam nie wiedział. Przecież on nie znosił tej dziewczyny! Panna ja-wiem-to-wszystko wpakowała się w niezłe bagno. Był na nią zły, że musiał ją kryć. Ale nie uśmiechało mu się bieganie za nią jak jakiś pies. Bądźmy poważni! mruknął cicho pod nosem wchodząc do swoich komnat, gdzie przywitała go cisza. Przysiadł przy biurku i po raz kolejny wziął do rąk list, który przed paroma minutami dostał od Dracona. To właśnie jego treść chciał przedyskutować z dyrektorem. Ale w końcu wyszło jak wyszło, znów Severus musiał zająć się tym sam.

W tym samym czasie Hermiona nakładając kaptur na głowę weszła na ulicę Nokturna. Wyprostowana, dumnie kroczyła w stronę jednego ze sklepów. Nie mogła pozwolić sobie na choć odrobinę nieprofesjonalnego zachowania. Nie mogła zostać rozpoznana. Widząc znajomą twarz wśród wszystkich obleśnych istot znajdujących się w tym miejscu nie mogła ukryć zażenowania tą osobą. Miała zamiar wymsknąć się niezauważona, jednak nie było to możliwe.
- No, no. Kogo my tu mamy. Zgubiłaś się, Szlamo? - doszedł do niej jadowity głos Pansy Parkinson. Hermiona stanęła z lekkim westchnięciem po czym powolnym ruchem odwróciła się w stronę ślizgonki.
- Musisz zmienić teksty, Parkinson. To co mówisz staje się nudne i oklepane. - odparła Hermiona nie mogąc się oprzeć ironicznemu uśmieszkowi.
- Jak śmiesz...! - zaczęła czarnowłosa chcąc sięgnąć po swoją różdżkę jednak Granger była szybsza. Jednym zwinnym ruchem ręki wyciągnęła swój magiczny patyk i obezwładniła ślizgonkę szepcząc expelliarmus czego tamta się nie spodziewała.
- Daruj sobie, Pansy. Mam ważniejsze sprawy niż zabawianie się z Tobą. - westchnęła Hermiona po czym odrzuciła zaskoczonej dziewczynie jej różdżkę uśmiechając się litościwie. Chwilę później gryfonka szła dalej zakładając na głowę kaptur, a zaskoczona ślizgonka nadal stała w miejscu nie mogąc pojąć jak to się stało, że szlama ją zaskoczyła.
Tymczasem Hermiona poczuła ulgę dopiero kiedy weszła do księgarni. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się do siebie lekko czując woń kurzu i starych ksiąg. Skinęła głową w stronę mężczyzny za ladą.
- Witaj, panno Granger! - zaczął optymistycznym tonem. Zawsze się cieszył, kiedy przychodziła ta dziewczyna. Już dawno nie widział tak bystrego umysłu. Zwłaszcza jak chodziło o niektóre tomiki, które wcale do łatwych nie należały. - Mam dla pani te księgi,  o które pani pytała ostatnim razem. - dodał po chwili sięgając po kilka grubych tomów.
- Oh, to świetnie. - odpowiedziała dziewczyna podchodząc bliżej. - Ile pan sobie za nie ceni? - zapytała nie mogąc oderwać od nich wzroku.
- Rachunek został już uregulowany.
- Ale jak to? - zmarszczyła brwi zbita z tropu.
- Niech panienka nie pyta, tylko pakuje. - uśmiechnął się życzliwie starzec.
- To bardzo miło z pana strony, na prawdę. - również odwzajemniła jego uśmiech po czym zaczęła ostrożnie pakować księgi do torby. W pewnym momencie jej ręce się zatrzęsły, jak to zwykło bywać ostatnimi czasy, i gdyby nie szybki refleks sprzedawcy tom na pewno spotkałby się z bliskim przywitaniem podłogi.
- Proszę uważać na nie, panno Granger. - odparł lekko zdenerwowany mężczyzna.
- Przepraszam. - odpowiedziała pośpiesznie dziewczyna po czym wpakowała w błyskawicznym tempie resztę ksiąg i ruszyła w kierunku wyjścia z księgarni.
- Objawy pocruciatusowe są bardzo uciążliwe. Powinna to pani skonsultować. - dodał na odchodne sprzedawca jednak zamiast odpowiedzi usłyszał jedynie trzaśnięcie drzwiami.

16 komentarzy:

  1. Wybuchowy Severus? Już mi się podoba! Ochronił ją... ;-; Wuw.
    Hermiona, Hermiona, Hermiona... nie lubię jej ;-;
    Dobranoc, gnębiwtryski na noc :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się taki Severus.
      Mogę powiedzieć, a nawet obiecać, iż jak dojdzie do współpracy [o której mowa w 5 rozdziale] będzie takich sytuacji o wiele więcej.. :)
      <3

      Usuń
  2. Całkiem przyjemny rozdzialik, szkoda tylko, że taki krótki - no przynajmniej jak dla mnie ;)
    Severus ratujący tyłek Granger? Normalnie szok, ale lubię to :D
    Oby tak dalej :)
    Życzę weny na pęczki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się taki Sev <3
      Następny rozdział będzie dłuższy :)

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział :)
    Uwielbiam Severusa!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Harrego jak pewnie wiesz nie czytałam, zawsze wydawało mi się, że nie lubię Snape'a, ale w Twoim opowiadaniu jest... jakiś lepszy! Szkoda, że taką długą przerwę miałaś w pisaniu ale licze że z wiosną wróci Ci wena!

    Zuzzzz. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieczytanie Pottera jest karygodne, ale Tobie mogę to wybaczyć.
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Award, więcej u mnie --->http://rude-evans.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. to na prawde bardzo mile, ze co chwila mnie do czegos nominujecie (to juz chyba trzecia nominacja) ale, jak juz mowilam, nie bawie sie w takie zabawy. Wiec, ludzie.. Pomijajcie mnie jakos. Na pewno znajda sie inne rownie, jak nie bardziej ciekawe blogi od mojego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No, wróciłaś :D Szkoda, że tak krótko, ale cóż...
    Hermiona chyba zaczyna sobie nie radzić. Biedactwo, będzie potrzebowała wsparcia, tak coś czuję... ^.^
    Dumbledore to dupek.
    Koniec.
    Kropka.
    Trzy wykrzykniki.

    Pozdrawiam,
    always

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze z Dumbledorem było coś nie tak. nigdy go nie lubiłam. w moim opowiadaniu ukażę go takiego jakiego zawsze go widziałam.
      :)

      Usuń
  8. Ekhem, no więc wreszcie i ja zabrałam się za czytanie. Długo mi zeszło, ale nie martw się, nie tylko z Twoim blogiem. Mam ogromne zaległości w czytaniu...

    Pierwsze pytanie, które mi się nasunęło po przeczytaniu rozdziału to - czy to aby nie za szybko na efekty po klątwie Crucio? Mogę się mylić (i nie do końca pamiętać xd), ale Hermiona jest Śmierciożerczynią zaledwie przez wakacje. W takim razie Severus po tylu latach służby powinien być warzywem. To jest trochę zastanawiające xd

    Kurczę, na prawdę chciałabym dalej lubić Dumbledore'a. Kiedyś byłam jego wielką fanką i nadal mam do niego ogromny szacunek, jednak teraz widzę rzeczy, których nie dostrzegałam jako dziecko. Albus to manipulator o wielkim sercu.

    Dlaczego Severus krył Hermionę przed dyrektorem? Czy to nie dziwne? Nawet się nie lubią! Dobrze chociaż, że nawet on tego nie wie... :D

    Podsumowując, rozdział mi się podobał, cieszę się, że wróciłaś. Mam nadzieję, że nie stracić znowu weny i skończysz bloga ^^
    Pozdrawiam, Mała Miss ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoją opinię, cieszę się, że wróciłaś do czytania <3
      co do efektów... rozwinie się to później, tu nie chodzi tylko o crucio.. :)

      Usuń
  9. Ach ten cudowny Severus, zawsze i wszędzie będę go wielbiła *.*
    No coraz ciekawiej, aż nie wiem co napisać. Lecę dalej bo nie wytrzymam bez kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń