sobota, 28 grudnia 2013

Chapter 3

Dzisiaj mijał tydzień odkąd Hermiona wróciła do Hogwartu. Przez ten czas nie można było jej spotkać nigdzie indziej jak w bibliotece czy jej pokoju prefekt naczelnej. Nie chciała by dużo osób wiedziało o jej pobycie w szkole. Nie chciała by te informacje dotarły do kogoś niewłaściwego.. Tego dnia wszystko miało odbyć się tak samo jak przez ostatnie dni. Dziewczyna miała wstać z łóżka, wziąć eliksiry lecznicze i iść do biblioteki, gdzie spędzała całe dnie na szukaniu informacji, które by ją interesowały. Niestety, większość pozycji jakie by ciekawiły młodą czarownicę znajdowały się w Dziale Ksiąg Zakazanych. I tu pojawia się właśnie zmiana jaka dzisiaj się pojawiła. Nie mogła spędzić całego dnia w bibliotece, jak zwykle. Dzisiaj miała się spotkać z Dyrektorem. To była być ich pierwsze spotkanie od jego "śmierci" jednak dziewczyna wcale się nie denerwowała. Miała wszystko dopracowane już od miesięcy. Informacja o szczegółach tego spotkania zaskoczyła ją i całkowicie zmieniła plan na dzisiejszy dzień. Profesor Dumbledore powiadomił ją, że wrócił do Hogwartu na parę dni i oczekuję ją w swoim gabinecie o godzinie 19..
Hermiona siedziała w bibliotece, jak zawsze, jednak ktoś tak bardzo zainteresowany dziewczyną, jak bibliotekarka, mógł zobaczyć drobne zmiany jakie dzisiaj w niej zaszły. Siedziała jak zwykle, wyprostowana, dumna, czytała opasły tom "Historii Hogwartu". Jednak można było też zobaczyć te lekkie zdenerwowanie podczas przewracania kolejnej stronicy. Coś ją trapiło, ale bibliotekarka nie czuła się na tyle blisko niej, by zapytać co to takiego było. Hermiona czuła na sobie jej wzrok. Kiedy ta wróciła między regały robiąc kolejny spis książek, dziewczyna odetchnęła z ulgą. Tylko jej ciekawości mi tu brakowało! Młoda czarodziejka westchnęła cicho i wróciła do lektury. Dzisiaj skupiała się na korytarzach i tajemnych przejściach Hogwartu notując w myślach wszystko to, co mogło by się jej kiedyś przydać. Miała już dość chodzenia schodami, na których narażała siebie na zbyt duże niebezpieczeństwo zdemaskowania. Nie chciała przecież nigdy więcej spotkać Snape na swojej drodze. Zwłaszcza po godzinie dwudziestej. Wewnętrznie pokręciła głową z jej własnej głupoty. Tak bardzo przydałaby mi się mapa huncwotów.. Przemknęło jej przez myśl, jednak wiedziała iż Harry nie pozwoliłby jej na pożyczenie mapy w środku wakacji, podczas kiedy oni myślą, że spędza je z rodzicami w Himalajach. Z cichym westchnięciem zamknęła książkę po czym wstała ze swojego ulubionego miejsca między regałami. Skinęła w stronę bibliotekarki i nie oglądając się za siebie wyszła z biblioteki. Szła przez korytarze mniej znane, jedne z nich odwiedzała po raz pierwszy w życiu, a o drugich dopiero co przeczytała. Kilka razy nawet myślała, że się zgubiła, ale ani razu nie zwolniła kroku ani nie zawróciła. Kiedy dotarła do drzwi, a raczej posągu prowadzącego do gabinetu dyrektora uśmiechnęła się z dumą. Wychodziło jej to coraz lepiej. Wypowiedziała hasło i już po chwili była przed drzwiami. Zapukała cicho cztery razy po czym nawet nie czekając na odpowiedź weszła do środka. Jej oczom ukazał się profesor Dumbledore nieco zdziwiony jej lekko nietaktownym zachowaniem. Jego spojrzenie nagle zaczęło przyprawiać ją o mdłości jak nigdy wcześniej. Czuła jak ten wzrok stara się przejrzeć ją całą, wedrzeć do jej umysłu, zobaczyć myśli, wspomnienia, problemy. I tu tkwi Merlin pogrzebany, profesorze. Mruknęła cicho w myślach zadowolona Hermiona widząc zmieszanie wywołane na twarzy dyrektora kiedy ten napotkał na mur. Stalowy mur postawiony wokół umysłu dziewczyny. Jego wysiłki spełzły na niczym. Nie zobaczył niczego, na co tak bardzo liczył. Nie zauważył nawet tego jak pod wpływem jego przeszywającego spojrzenia dziewczyna zmieniła swoją postawę. Przed Albusem nie stała dłużej nastolatka, która niedługo zacznie kolejny rok w szkole i ma swoje młodzieńcze problemy miłostkowe, które mógłby pomóc je rozwiązać ktoś starszy mówiąc kolejną swoją złotą radę. Nie. To była kobieta. Wyprostowana, dumna kobieta, która wcale nie przyszła tu z problemami do rozwiązania. Ona nie chciała mu opowiedzieć o swoich problemach, o nie.. Ona przyszła coś zakomunikować, a nie dyskutować. Dyrektor już wkrótce miał zostać postawiony przed faktem dokonanym. W końcu owe, denerwujące, milczenie przerwała Hermiona.
- Ma pan zamiar walić głową w mur legimentki, profesorze? - zapytała dość aroganckim tonem, którego dyrektor prędzej spodziewałby się po Severusie Snape niżeli po uczennicy. Jednak czy ona wciąż była uczennicą? Tylko uczennicą?
- Miałaś do mnie jakąś sprawę, Hermiono? Wyglądało to na dość pilne. - zapytał profesor kompletnie ignorując jej poprzednią wypowiedź.
- Oczywiście, profesorze. Mam panu coś do zaproponowania. - odparła dziewczyna siadając naprzeciwko dyrektora.
-Zatem zamieniam się w słuch.
Hermiona widziała iskierki dziecięcej radości w jego oczach. Ciekawe czego się spodziewa. Super lekarstwa na smutek przedwojenny? Prośby o podanie prac domowych na ten semestr, który zacznie się od września? A może spodziewał się, że wraz z Ronem i Harrym odnalazła wszystkie Horkruksy we wakacje i zniszczyła a teraz proponować będzie plan zniszczenia Voldemorta? Cóż.. Na pewno nie spodziewał się tego, co usłyszy. Hermiona miała ochotę roześmiać się z jego głupoty prosto w jego twarz, ale zamiast tego tylko zacisnęła usta w poziomą kreskę, godną samej Minerwy McGonagall.
- Chcę zaproponować siebie jako Szpiega dla Zakonu w Szeregach Voldemorta. - odpowiedziała Hermiona spokojnym tonem, a jej głos nawet nie zadrgał wypowiadając imię czarnoksiężnika. Cały czas spoglądała w oczy dyrektora, podczas gdy dźwięk jej wypowiedzianych słów odbijało się echem w gabinecie. Widziała jak w jego oczach radość zamienia się w szok i sprzeciw. Widziała to i czuła się dumna z tego, że w końcu przestał się tak dziwnie szczerzyć.
- To nie możliwe, panno Granger! Jest pani dzieckiem! Nigdy w życiu bym się..
- To już się stało. - przerwała dyrektorowi jego monolog, który miał dotyczyć jej niedojrzałości, straconego dzieciństwa i zbyt dużego niebezpieczeństwa czy zbyt dużej odpowiedzialności.
- Obawiam się iż nie rozumiem o co chodzi. - zdumiał się profesor i spojrzał na dziewczynę z jeszcze większym szokiem podczas kiedy ona podwinęła rękaw bluzki, a jego oczom ukazał się Mroczny Znak.
- Na  Merlina.. Dziecko, coś Ty najlepszego zrobiła?

~*~

Kiedy Hermiona wyszła z gabinetu dyrektora miała jeszcze 10 minut, aby dostać się do swoich pokoi i zażyć eliksir. Nie miała zamiaru biec, ale gdy poczuła palący znak na lewym ramieniu bardziej się do tego przekonała. Już parę minut po dwudziestej czując się w pełni sił schowała swoją różdżkę za pazuchę i założyła na głowę kaptur peleryny. Szybkim krokiem wyszła z zamku i skierowała się do Zakazanego Lasu skąd możliwa była aportacja. Aż za dobrze znała miejsce, do którego aportował ją znak. Stanęła przed dworem Malfoyów lekko spięta. Owszem, była tu już wcześniej, w końcu jakoś musiała się dostać do wewnętrznego kręgu. Co prawda, nie przynależała do niego oficjalnie, ponieważ żaden ze śmierciożerców nie zdzierżyłby towarzystwa SZLAMY w swoich szeregach. Hermiona wyprostowała się i szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi wejściowych, które, jak zwykle w takich momentach, stały otworem. Upewniła się, że nikt nie zobaczy jej twarzy po czym szybko przekradła się przez schody, by po chwili zniknąć w labiryncie korytarzy pierwszego piętra. Kiedy dotarła do właściwych drzwi zapukała cztery razy, tak jak jej zawsze nakazywano. Chwilę później w otwartych drzwiach ukazała się jej poharatana twarz Rudolfa Lestrange, który uśmiechnął się lubieżnie na jej widok.
- Kociak raczył się w końcu zjawić. - odparł pogłębiając swój uśmiech, o ile w ogóle było to możliwe. Hermiona odpowiedziała mu puszczeniem oka.
- Oh, Rudolfie.. Wpuścisz mnie do środka, czy chcesz zrobić to w progu gabinetu? - zapytała uśmiechając się do niego zawadiacko, na co śmierciożerca zaśmiał się po czym wpuścił ją do środka. Kiedy Hermiona przechodziła obok niego, ten nie omieszkał klepnąć ją w tyłek. Dziewczyna tylko pokręciła głową z rozbawieniem i oparła się biodrami o jego biurko. Rudolf podszedł do niej lekko przygryzając dolną wargę.
- Mógłbym tak wiele z Tobą teraz zrobić, mój mały kociaku, ale przyszłaś dziś zbyt późno, a nasz Pan rozpoczął już zebranie. Dzisiaj możliwe, że uda Ci się poznać cały krąg, ale nie jestem tego pewien.. Czarny Pan był dzisiaj taki tajemniczy..- odparł szeptem wprost do jej ucha, a Hermiona poczuła jak w pewnym momencie wzbiera się jej na mdłości. - Jeśli tak się stanie, obiecuję, że będę na Ciebie uważał, mój kociaku, w końcu nie chcemy by stała się krzywda mojej zabaweczce, prawda?
Rudolf mówił dalej wprost do jej ucha, ale ona już go nie słuchała. Czuła podekscytowanie . W końcu dostanie twarze, nazwiska.
- Skoro zebranie rozpoczęte, chodźmy na nie, mój drogi. W końcu nie chcemy zostać ukarani, prawda? - odparła uśmiechając się zadziornie. W tym samym momencie poczuła jak Rudolf łapie ją za rękę i przenoszą się za pomocą aportacji. Dziewczyna wiedziała gdzie są. Podziemia rezydencji Voldemorta. To tutaj trafiła na przesłuchania Czarnego Pana, którego tak szybko potrafiła przekonać do swojej użyteczności poprzez kilka informacji prosto z Wewnętrznego Kręgu Zakonu Feniksa, których nawet Severus Snape nie chciał się podzielić. Teraz szła tymi samymi podziemiami nie jako więzień, ale jako jeden z nich. Szła dumnym krokiem prosto przed siebie nie zwracając uwagi na żadną mijaną osobę. Czuła jak Rudolf niemalże unosi się z dumy do nieba, że tak sobie wychował kociaka. Zabawkę, którą mógł użyć w każdym momencie, kiedy Belli nie było w pobliżu. Hermiona miała ochotę wywrócić oczami, ale zamiast tego uśmiechnęła się do niego słodko tuż przed tym, kiedy on otworzył drzwi do sali zebrań w perfekcyjnym momencie. Wszyscy w sali ucichli.
- A oto i nasz nowy szpieg w Hogwarcie. - usłyszała dziewczyna. Lestrange pchnął ją na środek kręgu śmierciożerców i ściągnął z głowy kaptur. W tym momencie Hermiona padła na kolana i doczołgała się do Czarnego Pana, po czym ucałowała jego stopy.
- Mój Panie, tak bardzo jestem szczęśliwa móc Pana zobaczyć.. Mam nowe informacje.. Mój Panie.. Prosto z Hogwartu.. - mówiła szybko i szeptem wcale się nie podnosząc ani na milimetr, na co Voldemort pogłaskał ją po głowie.
- Spokojnie, zwierzątko. Dziś nie jesteśmy sami. - odparł Czarny Pan.   A jednak.. Hermiona lekko zadrżała. Wtedy, nie podnosząc wzroku, dopiero ich wyczuła. Wcześniej towarzyszyły im postaci z obrazów. Rudolf miał rację uprzedzając ją przed tym.
- Wstań. - dotarł do niej srogi głos Voldemorta. - Niech wszyscy dobrze Cię widzą, moje zwierzątko. I mów.
Była szczerze zdziwiona, że Czarny Pan kazał jej wstać. Bała się, że zostanie przez to ukarana później przez Śmierciożerców.
- Dumbledore żyje i jest w Hogwarcie, Mój Panie. - odparła spokojnie dziewczyna czując na sobie wzrok wszystkich zebranych. Zwłaszcza Snape. Wiedziała, że nie może uwierzyć, że to ona. Podniosła wzrok i napotkała czerwone oczy Voldemorta wdzierające się do jej umysłu. Penetrowały jej myśli, wspomnienia. Kiedy dotarło do niej słowo "crucio" uśmiechnęła się do swoich myśli. Udało się. Jest zadowolony ze mnie.

10 komentarzy:

  1. O żesz Ty w mordę! Mionka szpiegiem i zabawka Rudolpha?!
    Powiem Ci kobieto cały czas mmie zaskakujesz... Oby tak dalej!
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz jak ja kocham Cię zaskakiwać :D Dziękować <3
      Rozdział 4 mam już napisany, tylko czeka na odpowiedni moment aby Was zaskoczyć i się pojawić :D

      Usuń
  2. Hogwart się odmienia! Powinno być odkąd wróciła do Hogwartu :D to samo tyczy się Severusa. Powinno być Snape'a. ^^ nie czepiam się gramatyki, interpunkcji, ale jeśli chodzi o tego typu sprawy, to jestem przewrażliwiona xd

    Jeny, nie spodziewałam się tego. Nigdy w życiu. Hermiona szpiegiem? SERIO?
    i znowu mam to samo wrażenie. Hermiona jest inna. Tak jak w poprzednim rozdziale dziwnie zachowywała się w stosunkudo Minerwy, to teraz była arogancka do Albusa! Koniec swiata normalnie.
    Ciekawa jestem jak to potoczy się dalej!
    Życzę Ci duuuuuuzo weny :D

    hogwardzki-trojkat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za życzenia weny :)
      A widzisz :D fajnie, że udało mi się Ciebie zaskoczyć.
      Tak, wiem, że się odmienia, ale jakoś jak pisałam nie zwróciłam na to uwagi, mój błąd :)
      Co do ciągu dalszego.. aż świerzbi mnie, aby szybciej dodać rozdział i zobaczyć Wasze reakcje xD ale cóż.. musicie poczekać te dwa dni :D

      będę Cię informowała na Twoim blogu, dobrze? no chyba, że sobie nie życzysz.. :)

      Usuń
  3. Coś przeczuwałam, że z Hermioną nie jest do końca dobrze, ale tego się nie spodziewałam! Zaskoczyłaś mnie totalnie.
    Jeszcze wplotłaś w opowiadanie Rudolfa, coraz ciekawiej się dzieje ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezmiernie się cieszę, że spodobał Ci się Rudolf :D
      nie będzie miał on raczej dobrej roli tutaj, będzie robił za kolejny czarny charakter.. ale mam nadzieję, że jego kreacja przypadnie Ci do gustu :)
      bardzo mi miło, że Cię zaskoczyłam.. sądzę, że uda mi się to jeszcze nie raz :D

      Usuń
  4. Szczerze to od początku wiedziałam, co się stanie z Hermioną, bo podobną, jeśli nie identyczną, fabułę ma "Kiedy Lwica Walczy". Mam nadzieję, że to tylko przypadkowa zbieżność, bo parę faktów jednak się różni.
    Całość czytało mi się płynnie, raz wyłapałam jakiś zgrzyt, ale był tak nieistotny, że nawet nie pamiętam co to było.
    Życzę przede wszystkim weny, bo z Twoim stylem pisania i taką fabułą, to opowiadanie może stać się kolejną perełką w morzu Sevmionkowych ficków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lwicę przeczytałam dopiero jak już zaczęłam pisać. Jedna z czytelniczek o niej wspomniała i dopiero wtedy ją przeczytałam. :)
      Co do reszty.. Jest mi niezmiernie miło czytać takie słowa skierowane w moim kierunku, na prawdę. Czuję się zaszczycona. <3

      Usuń
  5. nieźle, nieźle, takiej wersji chyba jeszcze nie czytałam xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ło ło ło kurde! A się porobiło:D Herma jako zabawka hyhyhy najlepiej<3

    Jestem na fonie, więc wybacz, że tak mało napisałam ale mi palce odpadająxD

    OdpowiedzUsuń