- Obliviate - odparła spokojnym tonem, zupełnie nie pasującym do jej wyglądu. Głos dziewczyny zabrzmiał w jej uszach tak jakby należał do kogoś zupełnie innego. Z pamięci Judie i Andiego zniknęły nagle wszelkie wspomnienia związane z ich córką. Zostały zastąpione przez zupełnie inne, nowe, bez jej udziału. Kiedy skończyła, ze smutkiem spoglądała jak jej postać znika z każdej fotografii postawionej na starym, murowanym kominku w salonie. W domu nie było już żadnego śladu jej obecności. Państwo Granger mieli również niedługo się wyprowadzić do Australii, ale to im zostawiła wybór miasta. Nie chciała wiedzieć. Nie chciała wiedzieć niczego, co mogłoby sprowadzić na nich niebezpieczeństwo. To dla ich dobra. Powtarzała te słowa w głowie, jakby sama siebie chciała do tego przekonać. Otarła policzki po czym chwyciła w rękę małą torebeczkę, do której wpakowała cały swój dobytek. Cichym krokiem ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Kiedy już wyszła, zatrzymała się na chwilę, by po raz ostatni spojrzeć w stronę domu rodziców. Zamknęła oczy i cicho westchnęła. Otwierając je po raz kolejny zacisnęła dłonie w piąstki. W jej oczach już nie kryły się łzy. Nic się w nich nie kryło. Nic oprócz przeraźliwej pustki. Bowiem, kiedy zniknęły wspomnienia jej rodziców - umarła część jej duszy i już wtedy wiedziała, że to nie będzie taki ostatni raz. Przed nią rozpościerała się bardzo długa droga.. Sekundę później, na ulicy Sloane po Hermionie Granger pozostało ciche kliknięcie pozostawione przez zaklęcie aportacyjne.
~*~
Mimo tego iż były wakacje, a dokładnie to pierwszy tydzień sierpnia, Hermiona nawet nie pomyślała o tym, aby aportować się do Nory. Owszem, jak co roku, w czerwcu, obiecała to pani Weasley, jednakże teraz dziewczyna chciała sama uporać się z własnymi myślami, a nadopiekuńczość tej kobiety bardziej pogorszyłaby tą sprawę. Zamiast Nory, Hermiona wybrała Grimmauld Place, tajemną siedzibę Zakonu Feniksa. Kiedy cicho zapukała do środki drzwi otworzył nie kto inny jak Alastor Moody we własnej osobie. Na widok dziewczyny zdumiał się lekko co ukazywał jego typowy uśmiecho-grymas.
- Panienka Granger.. No wchodźże szybciej! Nie będziemy tu tak sterczeć. - odparł bez zbędnych czułości rozglądając się, czy za drzwiami oprócz Hermiony nie skrywa się nikt więcej.
- Idź do kuchni, tam są wszyscy, akurat kolacja. - dodał po chwili i wyminął dziewczynę idąc w stronę ówcześnie wymienionego pomieszczenia.
Granger niepewnie weszła do środka, ale kiedy zauważyła iż nie ma tam ani Harry'ego ani nikogo z rodziny Weasley'ów od razu się rozluźniła, ciesząc się w duchu z tak małej liczby osób znajdujących się w kwaterze. Ucieszył ją brak pytań o rodziców, czy wakacje. Czuła, że dobrze zrobiła nie informując nikogo o swoim planie. Oczywiście poza jedną jedyną osobą. Albus Dumbledore musiał się dowiedzieć..
Po skończonym posiłku i krótkiej rozmowie z Tonks, Hermina podziękowała za kolację i udała się na górę, do pokoju, który zwykła tutaj zajmować. W krótkim liście do dyrektora opisała swoje położenie oraz wyraziła chęć przyjazdu do Hogwartu znacznie szybciej niż inni uczniowie. Najlepiej zaraz. Chciała, bowiem, jak najszybciej zacząć wdrążać swój plan w życie, a do tego potrzebowała i dyrektora i spokojnego miejsca. Hogwart miał pozostać spokojnym miejscem jeszcze przez najbliższe 3 tygodnie, do rozpoczęcia roku szkolnego, a to, jak najbardziej, jej odpowiadało.
Tej nocy nie mogła zasnąć. Za każdym razem, kiedy próbowała zamknąć powieki widziała obrazy, których wcale nie chciała widzieć ponownie. Jednak nie była jeszcze na tyle gotowa, by móc je zepchnąć na dalszy tor, a następnie do najdalszego zakątka swojego umysłu. Już nie długo, jeszcze trochę i to zrobię. Powtarzała sobie w kółko tę swoistą mantrę i w pewien sposób jej to pomagało. Niestety, tym razem ten moment nie wystarczał by móc spokojnie zasnąć. Snuła się po pokoju całą noc spoglądając raz po raz w stronę okna wyczekując sowy, która jak na złość nie chciała przylecieć. Kiedy tuż przed północą obiecywała sobie, że spojrzy już ostatni raz w stronę okna - akurat sówka zastukała do szyby. Hermiona jeszcze nigdy wcześniej nie pokonała tych trzech metrów w tak krótkim czasie, jak teraz. Kiedy zobaczyła znajome pismo dyrektora, dziewczyna od razu odetchnęła z ulgą, że listu nikt nie przechwycił, a sówka bez kłopotu odnalazła miejsce ukrycia profesora. W końcu nikt nie wiedział, gdzie on się teraz znajduje. Ze zniecierpliwieniem szybko zagłębiła się w treści listu.
Panno Granger,
bardzo się cieszę z pani wiadomości,
jednakże martwi mnie to iż nie mogę
się z panią osobiście spotkać. Serdecznie
zapraszam do Hogwartu, gdzie teraz
dyrektorką została prof. Minerwa
MgGonnagall. To ona się panią tam zajmie
do mojego ewentualnego powrotu. Została
ona już przeze mnie poinformowana o
pani przyjeździe. Proszę jej powiedzieć tyle, ile
pani uzna za stosowne oraz prosić ją aby
podzieliła się z panią miejscem mojego pobytu.
To na pewno ułatwi nam komunikację.
Serdecznie pozdrawiam,
prof. A. Dumbledore.
hej... świetny blog naprawdę nie mogę sie doczekać następnego rozdziału i bardzo chetnie bym chciała być tak informowana
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się spodobał rozdział. Oczywiście, będę Ciebie informowała :)
UsuńDzięki wielkie :)
No fajniutkie mam nadzieję że nie porzucisz bloga jak inne po kilku rozdziałach.
OdpowiedzUsuńJa również mam taką nadzieję :) Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńNo,no... już zaczyna się powoli coś dziać ;)
OdpowiedzUsuńZawsze, gdy czytam o tym jak Hermiona usuwa pamięć swoim rodzicą to łzy same cisną mi się do oczu, tak samo było i tym razem, a może nawet bardziej bo opisałaś to tak dobrze.
Bardzo jestem ciekawa, co też za plan wymyśliła sobie nasza mała Gryfonka ;)
Pozdrawiam
miona22
Dziękuję Tobie bardzo za te słowa. To na prawdę wiele dla mnie znaczy. Pamiętam sama jak pisałam ten rozdział i jak trudno było mi to wszystko opisać. Cieszę się niezmiernie, że mi się udało Ciebie wzruszyć :)
UsuńNie wiem czy efekt był zamierzony, ale początek był taki jak w filmie. Obliviate, Hermiona znika ze zdjeć, wychodzi z domu. Czułam, jakbyś opisywała film, a nie pisała coś własnego. Szkoda, ale to może tylko takie wprowadzenie :D
OdpowiedzUsuńCzytam dalej i oddycham z ulga. Reszta jest całkowicie twoja inwencja twórcza z czego jestem niezmiernie zadowolona.
Ciekawe, ze Hermiona pojechała do Londynu a nie do Nory. W końcu tam ma przyjaciół i w ogóle. Ale w sumie rozumiem ja. Chciała pobyć sama, przemyśleć to co zrobiła.
Zastanawia mnie tylko, co takiego musi wdrazyc w życie. Co dziwne, Dumbledore zgodził się ja jej pobyt w szkole. Żadnemu uczniowi jeszcze nigdy to się nie udało!
Robi się coraz bardziej ciekawie :D
hogwardzki-trojkat.blogspot.com
tak, zaczęło się jak w filmie i taki miałam zamiar. stwierdziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie, aby jakoś wszystko połączyć z kanonem i jednocześnie w kolejnych wydarzeniach Hermiona nie zamartwiała się rodzicami :)
UsuńCieszę się, że ten rozdział przypadł Ci do gustu tak samo jak prolog :)
Akcja powoli się zawiązuje, zaostrza apetyt na czytanie kolejnych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie cóż kombinuje Hermiona.
Idę czytać dalej ;)
cieszę się, że masz taki apetyt na moje opowiadanie. życzę... smacznego :D
UsuńFajnie, że zawarłaś coś z kanonu, czyli usunięcie pamięci rodzicom Hermiony^^
OdpowiedzUsuńCiekawe, czemu Granger chce szybciej przybyć do Hogwartu... Coś knuje skubana :P
Co do stylu, to czyta się bardzo, bardzo miło :) Jedyne co, to na początku bolały mnie oczy od koloru literek, ale może to dlatego, że już wypiłam trochę,echem, wody... xD
Pozdrawiam :*
pysiame
hah. spoko :) cieszę się, że Ci się podoba. Mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na dłużej :)
Usuń