sobota, 21 grudnia 2013

Chapter 2.

Nie łatwo było jej wrócić do Hogwartu po tym, jakie wydarzenia miały tam miejsce przed zakończeniem szóstego roku nauki. Wątpiła by kiedykolwiek tamte wspomnienia zniknęły samoczynnie, nie wspomagane przez zaklęcie obliviate. Przechodząc przez korytarze, które tak dobrze znała, czuła, jak ilość wspomnień przytłacza ją. Chciała coś z tym zrobić, jednakże nie wiedziała, jak się do tego zabrać. Jeszcze. Z ulgą stwierdziła w myślach, że jej droga dobiegła końca, kiedy stanęła przed posągiem prowadzącym do gabinetu dyrektora.
- Złoty feniks. - odparła cicho a jej oczom ukazały się stopnie prowadzące do gabinetu. Wspięła się po nich i cicho zapukała do drzwi. Kiedy usłyszała dość donośne zaproszenie nacisnęła klamkę i weszła do środka. Delikatnie rozejrzała się po gabinecie . Zdała sobie sprawę, że od "śmierci" Dumbledore nic się tutaj nie zmieniło. Po dokładnych oględzinach komnaty wzrok dziewczyny padł na opiekunkę jej domu.
- Panno Granger, miło mi panią widzieć. - przywitała się Minerwa uśmiechając się delikatnie do uczennicy.
- Witam, profesor McGonagall. Ja również się cieszę, że panią widzę. - odparła spokojnie dziewczyna, po czym skinęła w jej stronę głową.
- Może usiądziemy i spokojnie porozmawiamy? - dodała po chwili profesorka wskazując na swoje biurko, a Hermiona usiadła na miejscu wskazanym przez dyrektorkę.
- W zasadzie to nie wiem od czego zacząć.. - powiedziała dziewczyna tłumiąc w sobie westchnięcie.
- Oh, najlepiej od początku, moja droga. - Minerwa spojrzała na nią ciepłym wzrokiem.
- Nie jestem pewna.. Czy to dobry pomysł, pani profesor. To dość długa i pokręcona opowieść. Nie sądzę, abym była na nią już gotowa. Jednakże obiecuję, że zrobię to w najbliższym czasie.
Hermiona widziała, jak nauczycielka zmieszała się nieco jej odpowiedzią. Ale przecież nie mogła ona wymagać od niej tego, że dziewczyna od razu wszystko wyśpiewa dyrektorce niczym na mugolskiej spowiedzi. Sami słyszycie, jak bardzo niedorzecznie to brzmi, prawda?
- Co w takim razie mogę dla pani zrobić, panno Granger? - zapytała opiekunka, wyrywając tym samym Hermionę z jej rozmyślań.
- Chciałabym móc zostać w Hogwarcie, pani profesor. Bardzo chętnie wróciłabym do mojego dormitorium prefekt naczelnej. O ile jest to możliwe, oczywiście, i nie będzie sprawiało kłopotu. - odparła dziewczyna. Na jej twarzy aż za bardzo było widoczne zakłopotanie. Tak dobrze wyćwiczona maska, której nawet dyrektorka nie potrafiła przejrzeć.
- To żaden kłopot, panno Granger. Pani pokój został już przygotowany Profesor Dumbledore przekazał już mi tę wiadomość. - odparła spokojnie Minerwa a dziewczyna była szczerze zaskoczona szybkością przepływu informacji między profesorami.
- A czy.. - zaczęła w pewnym momencie lekko przegryzając dolną wargę - Czy biblioteka jest już otwarta? - zapytała z lekkim poddenerwowaniem. Musisz się uspokoić. Wdech i wydech. Przecież ona nie może poznać jak bardzo zależy Ci na bibliotece, Hermiono! Karciła siebie w myślach uspokajając się przy tym. W końcu lekko uśmiechnęła się, niczym dawna Hermiona, która z chęcią wróciłaby do nałogowego czytania "Historii Hogwartu".
- Tak myślałam, że o to pani zapyta. - odparła nauczycielka, która wyglądała na szczerze rozbawioną pytaniem Hermiony. Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu. Przecież właśnie o to jej chodziło. - Nie sądzę, aby był jakikolwiek problem z wypożyczaniem książek przez panią.
- To świetna wiadomość, pani profesor. Bardzo dziękuję, na prawdę. - odparła dziewczyna z ulgą. Tak szybko udało jej się załatwić większość spraw, jakie miała w planach. Teraz pozostała ostatnia i miała nadzieję, że również jej się szybko uda. Przygryzła delikatnie dolną wargę przed zadaniem kolejnego pytania, jakby była niepewna, czy może o to spytać. W końcu zachęcona poprzez spojrzenie profesorki odważyła się.
- Profesor Dumbledore powiedział mi w liście, że mogę panią spytać o miejsce jego pobytu.. Czy mogłabym dostać informacje na ten temat? Bardzo mi zależy na rozmowie z dyrektorem w cztery oczy.
Hermiona widziała jak przez chwilę usta pani profesor zmieniają się w poziomą kreskę. Jednak w końcu rozluźniła się i delikatnie pokiwała głową.
- To również nie jest problemem. - odparła nauczycielka transmutacji po czym wzięła do ręki pióro oraz pergamin i zapisała adres profesora Dumbledore starannym i czytelnym pismem. - Proszę, oto on. Ale uprzedzam iż ze względu na bezpieczeństwo, nie radziłabym odwiedzać profesora ani w godzinach nocnych ani wieczornych. Najlepiej w okolicach godziny 16. To zalecenia od samego dyrektora i dotyczą środków bezpieczeństwa. W końcu sama-wiesz-kto nie może się dowiedzieć nic o tym, że dyrektor wciąż żyje, prawda panno Granger?
Na wspomnienie o Voldemorcie Hermiona wzdrygnęła się wewnętrznie. To przez niego i tę jego pieprzoną wojnę teraz tutaj siedziała. To była tylko i wyłącznie jego wina.
- Oczywiście, pani profesor. Ma pani całkowitą rację. Dziękuję bardzo za wszystko. Ja.. Ja już chyba pójdę. - odparła dziewczyna dość nerwowo spoglądając na zegar wiszący w rogu gabinetu. Wskazywał on godzinę 19.54. Późno.. Zdecydowanie zbyt późno! Jak mogłam sobie na to pozwolić? Skarciła siebie wewnętrznie, choć po jej wyglądzie nikt by tego nie poznał. Nawet ktoś z tak dobrym wzrokiem jak Minerwa, która tylko pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Pewnie jesteś zmęczona. Idź do swojego dormitorium, Hermiono. Dobrej nocy. - odparła spokojnie, a dziewczyna miała ochotę roześmiać się jej prosto w twarz. Typowa gryfonka. Zamiast tego tylko ziewnęła jakby na potwierdzenie słów nauczycielki.
- Ma pani rację, pani profesor. dobrej nocy.
Hermiona z ulgą wyszła z gabinetu dyrektora dwie minuty przed godziną dwudziestą. Musiała szybko dostać się do swojego dormitorium. Ruszyła w jego stronę, jednakże wraz z upływem czasu jej kroki stawały się coraz wolniejsze i cięższe. Dziewczyna motywowała się tym jak niewiele drogi jej już zostało, jednakże nie bardzo zdawało to rezultat. Była już na właściwym piętrze, kiedy usłyszała kroki, które na pewno nie należały do niej. Osoba ta szła bardzo szybko w porównaniu z jej powolnym i chwiejnym krokiem. Kiedy dziewczyna usłyszała je tuż za zakrętem szybko schowała się we wnękę w ścianie, tuż obok drzwiczek do jakiegoś schowka, tłumiąc w sobie jęknięcie, które spowodowane zostało przez zbyt szybkie ruchy dziewczyny. Zacisnęła zęby i patrzyła wprost przed siebie, gdzie jej oczom, już po chwili, ukazał się Severus Snape w całej swojej okazałości. W związku z działalnością Zakonu Feniksa oraz z wciąż rosnącym zagrożeniem ze strony Voldemorta korytarze były pilnowane również podczas nieobecności uczniów. Kiedy Snape przeszedł obok niej nie zwracając na nią uwagi odetchnęła z ulgą, co, niestety, było błędem. W tym samym momencie, w którym wygramoliła się z wnęki, Snape postanowił zawrócić, a Hermiona nie zdążyła się schować. Postanowiła więc nie zwracać na niego uwagi i iść do swojego dormitorium jak gdyby nigdy nic. Co, biorąc pod uwagę jej stan, było na krańcu jej możliwości. Nim się obejrzała profesor Snape stał tuż przed nią z wycelowaną różdżką prosto w jej gardło.
- Dobry wieczór, profesorze. - odparła dziewczyna siląc się na delikatny uśmiech. - Pana również miło widzieć.
- Co tu robisz, Granger? - wysyczał Snape chowając swoją różdżkę gromiąc ją spojrzeniem. choć raz mógłby być miły.. przeszło Hermionie przez myśl, jednak szybko odtrąciła ją. Snape i miły? To musiałby być koniec świata, zdecydowanie.
- Idę do swojego dormitorium. Dyrektorka pozwoliła mi wrócić do Hogwartu już teraz. - odparła dziewczyna pilnując, aby nie było po niej niczego widać. Żadnego drgania mięśni, palącego bólu w brzuchu, ani innych dolegliwości. Starała utrzymać wyprostowaną pozycję, niezależnie od tego ile wysiłku ją to kosztowało. Snape nie był zadowolony z jej odpowiedzi. Skrzywił się jakby zjadł właśnie dobre kilo cytryny po czym skinął ledwo zauważalnie głową w jej stronę.
- Nie wałęsaj mi się po korytarzach, Granger. No chyba, że chcesz dostać już teraz szlaban do końca roku szkolnego. - odparł swoim naturalnym jadowitym tonem i odwrócił się w stronę korytarza, z którego przyszedł. Kiedy on zniknął za zakrętem, Hermiona postanowiła w końcu dotrzeć do dormitorium. Przerażało ją to iż już jest dobre paręnaście minut po dwudziestej. Wolnym krokiem dotarła w końcu do celu swojej wędrówki. Poruszając się niczym staruszka jednym ruchem różdżki wypakowała wszystkie swoje rzeczy z torebki po czym zaczęła przerzucać z miejsca na miejsce fiolki z różnymi eliksirami wpadając w coraz większą panikę. Musi tu być. Przecież go pakowałam.. To nie możliwe aby on gdziekolwiek wypadł.. Do jasnej cholery.. Jest! Odetchnęła z ulgą widząc znajomą etykietę. Odkorkowała go i wypiła od razu dwa małe łyki. Niemalże sekundę później poczuła jak jej ciało relaksuje się, a ból odchodzi. Właśnie tego było jej trzeba. Teraz potrzebowała tylko długiej kąpieli.

9 komentarzy:

  1. świetnie piszesz, naprawdę : ) pierwsze spotkanie z Severusem zaliczone, co dalej? czy jest możliwość informowania przez gadu-gadu? mój numer 2607784, byłabym wdzięczna : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, nie ma problemu - mogę informować :) Bardzo się cieszę, że tak Ci się spodobało moje opowiadanie i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :)

      Usuń
  2. Co to ma kurde znaczyc? Co jest Hermionie? Matko teraz to mi dałaś zagadkę... normalnie nie zasnę.
    Seviś jak zawsze "milutki" :D
    Życzę weny!!!
    Miona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah xD Wiedziałam, że Cię zaskoczę! Powiem Ci, że takich niedopowiedzeń będzie mnóstwo. Nie wszystko będzie jasne w moim opowiadaniu, więc wiesz :) Zawsze możesz sobie wszystko dopowiedzieć sama i sprawdzić, czy za jakiś czas się to nie sprawdzi :)
      A Sevuś.. Sevuś jest taki jaki jest, taki jakiego go lubię i mam nadzieję, że czytelnicy również go takim polubią :)
      Dziękuję bardzo za życzenia weny, przyda się xD

      Usuń
  3. CO JEST HERMIONIE?
    Kurczę, to jest pierwsze pytanie, jakie nasuwa mi się na myśl. Mam nadzieje ze to nic poważnego, chociaż mam mieszane uczucia.
    Rozmowa z McGonagall, taka dziwna. Sama nie wiem o co mi chodzi, ale Hermiona była za bardzo nie ufna do swojej opiekunki domu. Szkoda, bo według mnie jest jedna z tych osób, którym można ufać :D
    Severus... No tak. Ten to zawsze tak jest rozczulajaco miły, ze aż przyjemnie się z nim rozmawia. Ale to chyba dlatego tak bardzo go ubóstwiam xd
    Lecę dalej ^^

    hogwardzki-trojkat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah. Cieszę się, że takie uczucia u Ciebie wywołałam. Mam nadzieję, że będą Tobie towarzyszyć przez całe moje opowiadanie :)

      Usuń
  4. Hermiona faktycznie kombinuje, coś jest nie tak... W potrzebie dostępu do biblioteki wyczuwam coś ponad zwykłą chęć poszerzania wiedzy, interesujące... :)
    Severus cudowny, w takim wydaniu jakim go lubię. Jak zawsze bardzo sympatyczny.
    Czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. i od razu myśli o bibliotece... cała Hermiona :D

    OdpowiedzUsuń